czwartek, 1 sierpnia 2013

Do zobaczenia, przyjaciółko. (Część 1)

Nigdy nie byłam zakochana. Zawsze tkwiłam w przekonaniu, że miłość to tylko przelotne uczucie, które znika tak szybko jak się pojawia. Dopóki nie spotkałam jego. Był idealny w każdym calu. Liam Payne. Krótkie, ciemne włosy, piękne brązowe oczy, wysoki i dobrze zbudowany. Jak się okazało, zakochaliśmy się w sobie z wzajemnością. I niby byliśmy dobie przeznaczeni.. Niby. Liam miał żonę i dwójkę dzieci. Jednak to nie stanowiło szczególnego problemu dla naszej dwójki. Liam pomógł mi kupić mieszkanie, gdzie spędzaliśmy każdą wolną chwilę. Było to miejsce w którym cały świat stawał się jakby nie istnieć. Liczyliśmy się tylko my.
Po kilku miesiącach to wszystko zaczynało mnie męczyć. Co z tego, że Liam spędzał ze mną prawie każde popołudnie, skoro z nią spędzał noce i poranki? Poza tym, musiał chodzić też do pracy, więc przychodził do mnie maksymalnie na 3 godziny? Miałam dość jego żony, dzieci i jego zarazem też.
Wybiła 16. Co oznaczało, że Liam zaraz przyjdzie. Nie cieszyło mnie to już tak jak kiedyś. Ale cóż. Mogłam już tylko udawać, że wszystko jest ok. Tak więc jak codziennie razem zjemy kolację, potem będziemy leżeć w łóżku, on powie jak bardzo mnie kocha, a ja dalej będę wierzyć w te kłamstwa. Kolacja już prawie była gotowa, więc już prawie mogę odhaczyć ten podpunkt.
W końcu usłyszałam charakterystyczny szczęk zamka. Znałam każdy jego ruch na pamięć. Zdjął buty, odwiesił kurtkę na wieszak, powoli kieruje się do kuchni.
- Cześć, piękna. Tęskniłem. - jego dłonie spoczęły na moich biodrach, a głowę ułożył mi na ramieniu.
- Ta, ja też. - wymusiłam lekki uśmiech i odsunęłam się od niego, żeby wyjąć talerze.
- Coś się stało?
- Skądże. Dlaczego miałoby się coś stać?
- Nie wiem. Wydajesz się jakaś taka zła. - chłopak oparł się o blat i nie odrywał ode mnie wzroku.
- Wydaje Ci się. - rzuciłam obojętnie.
- Przecież widzę, że coś Ci jest. - jego dłoń złapała mnie za nadgarstek.
- Jezu, nic mi nie jest.
- Dlaczego nie możesz ze mną po prostu porozmawiać?
- Rozmawiamy cały czas.
- Bardzo śmieszne. Co Cię do cholery ugryzło?
- Daj mi spokój z łaski swojej i się już nie odzywaj. - wyrwałam rękę z jego uścisku i zaczęłam rozkładać talerze na stole.
- Okres masz czy jak? - dosłownie rzuciłam widelce na stół i wyszłam z kuchni. Chłopak jednak uparcie szedł za mną. W końcu weszłam do łazienki i zatrzasnęłam drzwi.
- Pogadaj ze mną. - usiadłam pod drzwiami i po prostu zaczęłam płakać. - Chcesz, żebym został dziś z Tobą na noc?
- Nie chcę. - odpowiedziałam krótko, żeby nie usłyszał jak trzęsie mi się głos.
- Więc chodź tu i powiedz mi to prosto w twarz.
- Nie.
- W takim razie zostanę. Tylko zadzwonię do Danielle i powiem jej, że dziś mnie nie będzie.
Otworzyłam drzwi i wyrwałam mu z rąk komórkę.
- Idź sobie.
- Czemu płaczesz? - próbował mnie przytulić, ale się odsunęłam. - Wyjaśnij mi do jasnej cholery co się dzieje.
- Wyjdź, proszę. Daj mi spokój. Nie chcę z Tobą gadać.
- Wyjdę. Ale wracam za godzinę i opowiadasz mi co jest. Rozumiesz?
- Nie przychodź. Idź do domu i zajmij się swoją rodziną.
- O nich Ci chodzi? Powiedz mi, a rozstanę się z Danielle. A dzieciaki jakoś zgarniemy do siebie. Uwierz, że jestem z nią tylko ze względu na nie.
- Nie. Myślę, że to my powinniśmy się rozstać.
- Co Ty pieprzysz? Nie. Nie powinniśmy. - mocno mnie do siebie przytulił. Mimo, że za wszelką cenę próbowałam się odsunąć to i tak nie miałam szans. Zdecydowanie był za silny.
- To między nami nigdy nie powinno się wydarzyć. Oboje popełniliśmy błąd. Przepraszam, że rozpieprzyłam Ci małżeństwo. A teraz możesz już sobie iść.
- Chyba sobie żartujesz. Dobrze wiesz, że Cię kocham, tak?
- Wiem. Ja Cię też kocham. Ale zrozum do jasnej cholery, że masz rodzinę i nie możesz jej dla mnie zostawić!
- Ty jesteś dla mnie rodziną. Ty i moje dzieciaki. I założę się, że od razu by Cię pokochały tak ja. Daj mi tylko tydzień na załatwienie tego wszystkiego. Tydzień.
- Idź sobie. - poprosiłam spokojnym tonem i usiadłam na krześle.
- Jak chcesz. Widzimy się jutro. - chciał mnie pocałować, ale się odsunęłam. - Kocham Cię.
- Idź już. - burknęłam i odprowadziłam go wzrokiem do drzwi.

Od 3 godzin błąkałam się po mieście bez konkretnego celu.. W sumie to miałam cel. Chodzić tak długo, aż Liam będzie musiał wracać do siebie i będę mogła spokojnie wrócić do mieszkania. Jednak jak to w styczniu - ciepło raczej nie było. Zrezygnowana szłam w stronę domu. Pod moim blokiem zaczepiła mnie jakaś dziewczyna.
- [T.I.] [T.N.]?
- Tak. W czym mogę pomóc?
- Jestem Danielle Payne.


Tego imagina napisałam będąc jeszcze w Szczecinie.. Wyśniłam go sobie można powiedzieć, bo chodził mi po głowie jakiś miesiąc od momentu, w którym mi się przyśnił.. Zobaczymy kiedy pojawi się 2 część, bo na razie planuję napisać shota o Larry'm/Lilo ale nie planuję go wstawiać tu, tylko na mojego tumblra. c: (www.nakedloueh.tumblr.com) 

BUJA. 

4 komentarze:

  1. Hejo, hejo :D
    Zostałaś nominowana do Libster Awards! :)
    Szczegóły znajdziesz tutaj:

    http://waytothedreamscometrue.blogspot.com/2013/08/libster-awards-again-d.html

    OdpowiedzUsuń
  2. Suuper,napisz nastepną jak najszybciej bo chce już wiedzieć co dalej:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak mogłaś przerwać w tym momencie? Jestem strasznie ciekawa co będzie dalej :) B♥ski imagin <33333
    Iwa :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetnee :-D Pojawiła się nowa część http://forever-young-one-direction-one-dream.blogspot.com/2013/08/liam-cz7.html

    OdpowiedzUsuń