sobota, 14 grudnia 2013

Zamknij się wreszcie.

I wish that I could take you to the star
I'd never let you fall and break your heart
And if you wanna cry or fall apart
I'll be there to hold ya

- Długo jeszcze tak będziesz się nie odzywać? - warknął Zayn opierając się o framugę drzwi. Zignorowałam to i przewróciłam stronę gazety. W sumie mało mnie obchodziły tematy związane z plotkami o celebrytach, ale musiałam się czymś zająć w czasie unikania go. - No przecież przeprosiłem, tak? O co Ci jeszcze chodzi? - poczułam jak siada obok mnie, ale nie dotykał mnie. I ma szczęście. To nie tak, że zasugerował, że jestem gruba czy coś. Nie, powodem nie była jedna z tych błahostek o które wkurzają się dziewczyny. A może i tak? Tak czy inaczej, kiedy stwierdził, że mój głos jest irytujący i chciałby, żebym czasem zamilkła, postanowiłam się zastosować i nie odzywać. Nie będę go jednak ignorować wieki. Po prostu nie będę się odzywać. Nie muszę udawać, że go tu nie ma czy coś. Tak więc podniosłam się z kanapy i wyciągnęłam z komody kartkę i długopis. Ciągle czułam na sobie jego ciekawskie spojrzenie. Napisałam na karteczce 'Głodny?' i położyłam mu na kolanach. Zerknął na papierek i znów na mnie. 
- Nie możesz po prostu zapytać? 
Przewróciłam oczami i nabazgrałam na drugiej strony kolejne słowa.
- 'Tak czy nie?' Żartujesz, tak? - wzruszyłam ramionami i ruszyłam do kuchni, ale słyszałam, że idzie za mną. - Przestań do cholery traktować mnie jak dziecko, któremu rodzic dał karę. To irytujące. Jestem od Ciebie starszy.
Otworzyłam lodówkę i wyciągnęłam z niej mrożoną pizzę. Jakoś nie miałam nastroju cokolwiek samej przygotowywać. 
- Słyszysz? To już nie jest śmieszne. - miałam cholerną ochotę się roześmiać, słysząc jak desperacko próbuje uzyskać jakąkolwiek odpowiedź. Faktycznie wyglądaliśmy trochę jak matka karząca niegrzeczne dziecko, a nie jak narzeczeni. Mylisz się, Zayn. To jest śmieszne.
- Nie będziesz przecież nie odzywać się całą wieczność - zagrodził mi drogę do piekarnika przysuwając twarz tak blisko mojej jak tylko się dało. - Prawda? 
Nachylił się, żeby mnie pocałować, ale odchyliłam głowę do tyłu i wyminęłam go. Włączyłam piekarnik i wyjęłam pizzę z pudełka. 
- Odezwij się do cholery jasnej! 
Dalej robiłam swoje nie przejmując się jego obecnością. 
- Myślisz, że ja tak nie umiem? Proszę bardzo. Chcesz ciszy to będziesz ją miała. Od tego momentu nawet się nie odezwę. Ani słowem. - westchnęłam i aż się lekko uśmiechnęłam na to, że sobie odpuścił. - Będziesz mnie błagać, żebym coś powiedział, ale ja będę cicho. Nic nie będę mówił. I wytrzymam dłużej niż Ty. 
Taaaak, Malik i nieodzywanie się to jednak zbyt piękna wizja. Wstawiłam pizzę do nagrzanego piekarnika i wyszłam z kuchni, podczas gdy Zayn idąc za mną ciągle wygłaszał swój monolog. Przechodząc przez salon zgarnęłam ze stolika notes i długopis. Wyrwałam jedną kartkę i podałam mu.
- Zamknij się wreszcie. - odczytał głośno i zamilkł. Posłałam mu wdzięczne spojrzenie i poszłam na górę. Jeśli mam się nie odzywać, to równie dobrze mogę zasnąć.



***

Obudziły mnie huk i wiązanka przekleństw dochodząca z dołu. No ciekawe co on znowu wymyślił. Westchnęłam ciężko i zeszłam po schodach, kierując się w stronę hałasu, który jak się okazało - dochodził z kuchni. Zayn kurczowo ściskał swoją dłoń, a na podłodze leżała pół-spalona pizza. 
- Jezu Chryste. - podbiegłam do niego i pociągnęłam go w stronę kranu. Zaklął kiedy odwijałam jego czerwoną dłoń z koszulki i podstawiłam pod zimną wodę. - Czy mam Cię instruować jak dziecko, że piekarnik jest kurwa gorący? 
- Wiedziałem, że jest gorący, ale nie myślałem, że tak bardzo. - syknął.
- Jestem od Ciebie starszy. - przedrzeźniałam go piskliwym głosem.
- Ja tak nie mówię. - warknął w obronie. 
- Zamknij się i trzymaj rękę pod wodą. 
Wyciągnęłam z apteczki bandaż i podeszłam do niego. Zakręciłam wodę i chwyciłam jego dłoń by owinąć ją bandażem. 
- Przestań się na mnie gapić, to irytujące. - mruknęłam nie odrywając wzroku od jego dłoni. 
- Odezwałaś się. 
- Oh, przepraszam, więcej już nie będę. - zrobiłam małą kokardkę na końcówce i odsunęłam się od niego.
- Nie o to mi chodziło. Przepraszam, okej? Ta cisza po prostu mnie dobija. - westchnął i delikatnie położył dłonie na mojej talii. 
- Powinna. Skoro mój głos jest taki wkurwiający, to po co mam się odzywać? - żachnęłam się.
- Przepraszam, powinienem był pomyśleć, zanim to powiedziałem.
- I? 
- Już przeprosiłem. 
- Spaliłeś mi pizzę, skurwysynie. Za to oczekuję więcej niż przepraszam. - w odpowiedzi usłyszałam jego dźwięczny śmiech, a potem poczułam jego delikatne wargi na swoim czole.




image



Hej.. Znowu przychodzę do was ja, autorka marnotrawna.. Cóż, mam porządne powody na swoją nieobecność! Pieprzone egzaminy próbne, wróg numer 1. każdego 3-cio gimnazjalisty. ;-; I oczywiście zagrożenie z biologii, to już mój drugi wróg.. Ale postaram się w święta dodać trochę więcej. :) Poza tym, ten imagin też zbyt wspaniały nie jest, ale chodził mi jakiś czas po głowie więc jest.. Dziękuję każdemu, kto komentuje, serio aż mi się serducho cieszy jak widzę tyle opinii. :3
Co z 2 częścią Nialla? -> mam połowę napisaną, ale jest tak cholernie beznadziejna, że po prostu jak na nią patrzę to aż mi słabo, więc postaram się dodać nową może za tydzień.
Propozycje. -> obecnie mam 2, są na prawdę interesujące i również postaram się je napisać. :) x 

BUYA!