piątek, 17 maja 2013

Nie kłam. Część 1.

- Idę, kurwa. - burknęłam sama do siebie i wstałam z łóżka. Świetnie. Jest 5.30, mam wolne od roboty, mogę sobie odespać, ale kogoś widocznie nie interesuje to, że pracuję ciężko jak cholera. Schodząc na dół zerknęłam jeszcze w lusterko. Boże. Jak ja wyglądam. Ale cóż. 'Gość' mógł przyjść później, jeśli chciał mnie zobaczyć w lepszej odsłonie. Jego wybór. Przekręciłam klucz i otworzyłam drzwi.
- W czym mogę.. - zerknęłam na twarz osoby, która zakłócała mi sen i zamarłam. - O kurwa. Nie. Wyjdź. - starałam się jak najszybciej zamknąć drzwi, ale szatyn nie pozwolił mi na to podtrzymując drzwi dłonią. - Louis, nie utrudniaj tego.
- Pogadajmy.
- Nie mamy o czym. A nawet jeśli, to mam wolne od pracy i nie zamierzam spieprzyć sobie tego dnia tylko dlatego, że czegoś chcesz.
- Proszę Cię. Skoro nie odpisujesz mi ani na SMS-y, ani na listy i nie odbierasz moich połączeń, to chyba mam prawo z Tobą porozmawiać, tak? W końcu jesteś moją narzeczoną.
- No właśnie informuję Cię Tomlinson, że już nie jestem.
Chłopak lekko się wzdrygnął.
- Jak.. Jak to nie? Żartujesz sobie ze mnie?
- Mamy 6 rano. Uwierz, że nie jestem skora do żartów o takiej porze. - założyłam ręce na piersi. - Możesz już sobie iść? Chciałabym wracać do łóżka.
- Wytłumacz mi chociaż co zrobiłem. Jak mam to naprawić? Czemu chcesz mi złamać serce?
- Louis. Im mniej wiesz, tym mniej cierpisz. Daj sobie spokój. Po prostu odejdź i nie wracaj. Nie dzwoń, nie pisz, nie myśl o mnie. Potrzebujemy przerwy.
- Dobrze, rozumiem. Dam Ci tą przerwę. Kiedy mam przyjść? Za tydzień? Dwa? Tyle Ci wystarczy? - szatyn uśmiechnął się słabo.
- Nigdy. Louis, to koniec.
- Nie mów tak. To nie koniec. A gdzie się podziało 'Boo Bear'?
- Tomlinson, ogarnij się. To koniec. I choćbyś wmawiał sobie Bóg wie co, to i tak będzie koniec.
- Albo mi powiesz czemu, albo zacznę krzyczeć. - przeniósł na mnie swoje załzawione oczy. Widok jego w takim stanie.. Fakt, że teraz cierpiał przeze mnie, był bolesny. W tym momencie czułam się jak największa szmata na całej Ziemi. Złamałam serce tak wrażliwej osobie. Nie zasłużył na to. A ja nie zasłużyłam na niego. Miał po prostu pecha, że zakochał się we mnie, a nie w jakiejś innej dziewczynie, która dawałaby mu wszystko czego potrzebował. Nie powinien teraz przeze mnie płakać. I to jest drugi powód, żeby dać mu spokój.
- Nie zrobisz tego.
Szatyn nabrał powietrza i zaczął krzyczeć tak głośno, że omal nie ogłuchłam. Dłonią zasłoniłam mu usta.
- Zamknij się. Dobra, mów czego chcesz.
- Czemu mnie zostawiasz? Co zrobiłem?
Przez chwilę zastanawiałam się co powiedzieć. Gdybym podała powód Twoje fanki grożą mi śmiercią to pewnie znienawidziłby je do końca życia. Więc powiedzenie prawdy odpadało. Czyli pozostaje kłamstwo.
- Louis.. Ja zakochałam się w kimś innym.
Pojedyncze łzy zaczęły spływać po jego idealnych kościach policzkowych, a jego perfekcyjne ciało, którego do niedawna mogłam poznawać każdy zakątek się rozluźniło. Wyglądał, jakby miał zaraz zemdleć.
- Wiedziałem, że więź między Tobą, a Liamem nie jest zwyczajną przyjaźnią. Te niby kumpelskie pocałunki.. Wiedziałem. Liam wsypał się już rok temu. Ale Ty.. Ja.. - jego głos zmienił się w cichy szloch.
Miałam teraz taką cholerną ochotę go przeprosić za to, co zrobiłam, ale nie mogłam. Poza tym, teraz dotarło do mnie.. Że ja i Liam Payne już dawno przestaliśmy być tylko przyjaciółmi.








2 komentarze:

  1. świetne ;D czekam na następną część

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne, naprawdę umiesz pisać *O*
    [SPAM] http://all-next-to-you-is-easy.blogspot.com/ i http://zyciwa-szansa-one-direction.blogspot.com/ <---- Angelika wraz ze swoją przyjaciółką Nicole wyjeżdżają do Londynu. Dostały tam szansę kariery muzycznej, dostrzeżone w internecie przez dyrektora wytwórni płytowej. Angelika zakochuje się w jednym z chłopaków z 1D, ze wzajemnością. Niestety po krótkim czasie wszystko się komplikuje... [SPAM]

    OdpowiedzUsuń